Żyje z rytmem księżyca, tańczy nago w jego świetle, kocha Naturę i Moce Żywiołów... pełna pasji i radości życia, wczoraj w kobiecych kręgach... dziś w kręgach kobiet przedsiębiorczych... Skutecznie uzdrawia... jak jej matka... babka... bo od nich czerpie wiedzę i mądrość... wie jak sporządzić syrop z cebuli, zrobić ziołową inhalację czy oczyścić mieszkanie...

W epoce wczesnonowożytnej leczyły nie tylko wiedźmy, ale zdecydowana większość kobiet. Każda żona i matka miała obowiązek troszczyć się o zdrowie dzieci, współmałżonka, krewnych oraz służby, jeśli ją posiadała. Usługi wykształconych na uniwersytetach medyków były tak kosztowne, że tylko nieliczni mogli sobie na nie pozwolić; może zresztą i lepiej, bo mało skuteczne.

Kobiety, pozbawione dobrodziejstw edukacji uniwersyteckiej i z powodu nieznajomości łaciny często wykluczone z obiegu naukowego, w medycynę angażowały się z zapałem i co najważniejsze, ze społeczną aprobatą. Zygmunt August bez cienia moralnej odrazy posyłał po zaklinaczki aż na Litwę, szukając u nich ratunku dla Barbary Radziwiłłówny...

Współczesne Wiedźmy są niezależne i silne, same piszą swoją historię. Zakochują się, w kim chcą, używają swojego głosu, kiedy chcą. Stają w obronie innych Kobiet, troszczą się o siebie, a magii używają w obronie wolności swojej i innych. Idą własną drogą, osiągają sukcesy, są świadome własnej seksualności i nie boją się być sobą, mimo że ich wersja siebie nie wszystkim musi się podobać...

A niewinne latanie na miotle to nic innego jak pamiątka dawnego obrzędu płodności, co w psychobiologii jest absolutnie zrozumiałe.

Mam nadzieję, że u wielu z Nas na drzwiach z okazji wiosennych i przedświątecznych porządków pojawi się właściwy akcent <3

Autorka: Violetta Karys

Umieszczono na Facebooku: 9.04.2019